Dziś wam opowiedzieć chciałem,
Jak podwórko odśnieżałem.
Śniegu dużo nasypało,
I autem się wyjechać na zakupy nie dało.
Łopata jest taka specjalna do śniegu,
Ciach pach i po zabiegu.
Myślałem, że to krótko będzie trwało,
Lecz tak mi się tylko wydawało...
Cały ranek to trwało,
Bo naprawdę mnóstwo śniegu napadało.
Mama łopatą śnieg odgarnuje,
I mnie co chwila z zasp wyjmuje.
Bo ja jestem bardzo ciekawy,
I musze sprawdzić wszystkie zakamarki czy się nadają do zabawy.
A że śnieg mam po kolana,
To chwila nieuwagi i buzia cała w białym puchu umorusana.
Lód pod śniegiem jest ukryty,
Przewracam się i mam nosek znów umyty.
Podoba mi się aura zimowa,
Jazda na saniach też jest odlotowa!
Nawet upadki bezbolesne się zdają,
Dopiero później siniaki na kolanach o kolizji nadwornej przypominają.
Ja bardzo w coś wierzę,
Że gdy będę starszy sam podwórko w mig odśnieżę!
By mamusia wtedy kawę sobie wypiła,
A z moich poczynań dumna była!
Aś.