Dzisiaj będzie o pewnej urodzinowej sytuacji,
którą nazwałem tekst o balonacji.
Cioci urodziny okrągłe się zbliżały,
a my z mamusią przybieraliśmy salę przez dzień cały.
Lub mi się tylko wydawało,
bo to ubieranie tak szybko zleciało.
To miała być imprezka niespodzianka, chyba się podobało
bo balowanie do rana trwało.
A gdy ciocia prezent zobaczyła,
ależ zachwycona była.
Goście w hawajskie ciuszki ubrani,
kręcili swoimi... spódniczkami.
A że Ja zaspany byłem,
to się z rodzicami szybko do domu zmyłem.
Była też ciocia ubrana na biało,
wyglądała jak doktor, więc mi się na płacz zebrało.
Ale nie o tym pisać chciałem,
Ja się cały w balonach kąpałem!!!
Kolorowe, błyszczące inne leciały do nieba.
Powiedzcie Sami, czy czegoś więcej dziecku do szczęścia potrzeba ?
Śmiałem się do rozpuku,
gdy jeden z balonów narobił huku.
A balonów tyle było,
że mi się w głowie zakręciło.
Trzeba było patrzeć do góry.
A wiadomo bobas tak nie wytrzyma długo, mało który.
Gdy tak głowę zadzierałem,
to cały do tyłu leciałem.
Taki byłem wesoły
dopóki goście, nie siedli za stoły.
Bo mnie ciocia w bieli przestraszyła,
o i taka zabawa dla moich rodziców była.
Co następnym razem opowiem to tajemnica,
może że na obiad była kałamarnica?
Aś